Narkotyki między rybami i serbski gang. CBŚP zatrzymało przedsiębiorcę z Dziwnowa
Pod koniec września funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali kilka osób w związku z międzynarodowym przemytem narkotyków. Wśród nich znalazł się Marek P. – właściciel firmy transportowej z Dziwnowa, zajmującej się przewozem ryb morskich. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, w ciężarówkach chłodniach z rybami miała być przewożona marihuana i haszysz.
Według informacji przekazanych przez Gazetę Wyborczą w chłodniach, które regularnie kursowały między Hiszpanią, Niemcami i Polską, miały znajdować się nie tylko tuńczyki, ale również znaczne ilości narkotyków.
Według śledczych, w jednym transporcie mogło znajdować się nawet 100–150 kilogramów narkotyków. Marihuana była kupowana w Hiszpanii za około 2,5 tys. euro za kilogram, a w Polsce sprzedawana hurtowo nawet za 18 tys. złotych. Zyski sięgały więc kilkuset tysięcy złotych na jednym kursie.
Z materiałów śledztwa wynika, że w proceder zaangażowany był serbski gang oraz przemytnicy z Maroka i Albanii. Jak cytuje Gazeta Wyborcza, znajomi przedsiębiorcy twierdzą, że to właśnie Serbowie mieli wciągnąć Marka P. do nielegalnego biznesu: „To Serbowie go w to wciągnęli. Wcześniej kupował od nich ryby. Widać pieniądze z narkotyków były większe niż na rybach” – relacjonują rozmówcy Wyborczej.
Nieoficjalnie mówi się, że do zatrzymania doszło w sposób niemal przypadkowy. Jeden z transportów miał wpaść przez decyzję przedsiębiorcy, który nakazał kierowcy wyłączyć silnik chłodni podczas postoju we Francji, by oszczędzić paliwo. Niedługo potem policja miała kontrolować ciężarówkę i zaskoczył ich smród zepsutych ryb, przez co dokładnie sprawdzili pojazd i natknęli się na narkotyki ukryte pomiędzy rybami.
Na polecenie Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej zatrzymano kilka osób powiązanych z działalnością firmy. Wszyscy zostali tymczasowo aresztowani.


Jaki to wstyd dla rodziny.
Tyle lat ich znam i zawsze „jakoś” funkcjonowali ale ta akcja to jest szczyt wszystkiego
Zyski sięgały kilkuset tysięcy złotych na jednym kursie. Jeden z transportów wpadł przez decyzję przedsiębiorcy, który nakazał kierowcy wyłączyć silnik chłodni podczas postoju we Francji, by oszczędzić paliwo. Cały Marek. Maksimum zysków przy jak najmniejszych kosztach.
Kurs warty kilkaset tysięcy a Mareczek kazał chłodnię wyłączyć na parkingu we Francji żeby zaoszczędzić na paliwie. Przy okazji wyszło, że nie mając świeżej ryby do ukrycia prochów, zaczęli wozić rybę przeznaczoną do utylizacji. No gratuluję Marku. Zawsze byłeś chytry, a jak wiesz chytry traci dwa razy.
Oj Marek, Marek. Zawsze byłeś chytry na kasę i miałeś śliskie rączki. Kto zna ten klan rodzinny to wie że większych kombinatorów w Dziwnowie próżno szukać. Zresztą wystarczy tylko na nich spojrzeć. Kombinatorstwo i cwaniactwo mają we krwi.
A ja myślałam ze narkotyki to tylko w TV
to nie On został wciągnięty w narkotyki, tylko on je wciągał 😉
Zaoszczędził