Prokuratura wycofała zarzuty w sprawie śmiertelnego pobicia w Międzyzdrojach, podejrzany opuścił areszt
Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu wycofała zarzuty wobec 22-letniego Ernesta W., podejrzewanego o udział w śmiertelnym pobiciu 47-letniego Gracjana S. w Międzyzdrojach. Choć mężczyzna spędził dwa miesiące w areszcie, dziś przebywa na wolności. Śledztwo nadal trwa, a decyzja śledczych wywołała oburzenie i poczucie niesprawiedliwości wśród bliskich ofiary.
Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór, 3 maja 2025 roku, przy ul. Bohaterów Warszawy, w pobliżu budynku „Bałtyk”. Według relacji świadków, Gracjan opuścił jeden z barów przy plaży, za nim wyszła grupa młodych mężczyzn. Po krótkiej wymianie zdań doszło do bójki – jeden z napastników miał uderzyć Gracjana w twarz, a gdy ten upadł, został dodatkowo kopnięty w głowę. Mężczyzna trafił do szpitala w Gryficach w ciężkim stanie. Zmarł trzy dni później, 6 maja.
Policja zatrzymała Ernesta W., który został przesłuchany i usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Teraz jednak podejrzany opuścił areszt i przebywa na wolności.
Jak wyjaśnia prokuratura, decyzja o uchyleniu zarzutów opiera się na wynikach sekcji zwłok, które – według oficjalnych informacji – nie potwierdziły jednoznacznie, że śmierć Gracjana nastąpiła w wyniku pobicia. – Sekcja nie wykazała wystarczających dowodów na to, że bezpośrednią przyczyną zgonu był udział osób trzecich – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” prokurator Julia Szozda z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. – Badania wykazały inne, chorobowe przyczyny zgonu.
Rodzina zmarłego nie kryje oburzenia. – Dla mnie i mojej rodziny to ogromny szok i poczucie głębokiej niesprawiedliwości – mówi brat Gracjana w rozmowie z TVN24. Podkreśla, że jego brat był w pełni zdrowym, aktywnym mężczyzną, który regularnie przechodził badania. Bliscy obawiają się, że Ernest W., przebywając na wolności, może próbować uniknąć odpowiedzialności. – Obawiam się, że do czasu procesu sądowego sprawca może uciec z kraju np. do Dubaju – dodaje pan Łukasz.
Śledztwo wciąż pozostaje otwarte.